ciasto na samych białkach
Czasem podczas pieczenia zostają mi białka z jajek, z którymi nie ma co zrobić. Szukałam przepisu jak je wykorzystać. Tortu Pavłova jeszcze nie miałam odwagi zrobić, do makaroników dojrzewam powoli. Tradycyjny piegusek z makiem już mi się trochę znudził i w końcu dziś znalazłam nowy przepis, który jest na tyle prosty, że zdecydowałam się go wypróbować bez specjalnych podchodów:) Przepis znalazłam na blogu „charlotte gotuje”.
- 3/4 – 1 szkl. białek (ile mamy:))
- 1 szkl. oleju
- 3 szkl. mąki
- 1,5 szkl cukru
- 1/2 szkl. mleka
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1 torebka cukru waniliowego
- 1/2 tabliczki mlecznej lub gorzkiej czekolady
- 100g. wiórek kokosowych
- 2 – 3 łyżeczki kakao
Białka ubić na sztywną pianę, pod koniec dodawać powoli cukier.
Do ubitych białek dodać mąkę, olej,mleko (najlepiej jak będzie takie letnie), proszek do pieczenia, cukier waniliowy i dokładnie to wszystko ze sobą połączyć.
Powstałą masę podzielić na 2 części – do jednej dodać wiórki, a do drugiej kakao i posiekaną czekoladę.
Do wyłożonej papierem do pieczenia formy (keksówki), wlewamy jasne ciasto na spód, a na wierzch z kakao. Można też nakładać łyżką na zmianę: jasne i ciemne, w ten sposób otrzymamy ciasto „łaciate”.
Piec w temperaturze 180 stopni ok. 50 minut (do tzw suchego patyczka).
Myślę, że jeśli nie mamy akurat pod ręką czekolady, ciasto, też będzie smaczne i … mniej kaloryczne. Ale wiadomo, że czekolada robi swoje:) Moje ciasto jest bardzo ciemne na zdjęciu (w porównaniu do zdjęcia Charlotte), bo źle przeczytałam i zamiast dwóch łyżeczek dałam 2 łyżki kakao, ale ważne, że wyszło!
Ja dałam połowę tabliczki czekolady, z tego część do środka, a resztą posypałam wierzch.
Dałam też mniej wiórków kokosowych, ale oczywiście każdy ma inne smaki:)
Nie jest to ciasto, które swoim smakiem zwala z nóg, ale jest naprawdę dobre, no i na samych białkach:)